Rasowa postapokalipsa czy bardziej młodzieżówka?
Od pierwszych stron książki zacząłem zadawać sobie to pytanie. Długo czekałem zanim historia nabrała tempa, a mocy postapo naprała pod sam koniec po jakiś 2/3 całości. Cały czas jednak miałem wrażenie, że coś z opowieści zostało wycięte.
Jak ukochałam sobie Metro 2034, a wcześniej 2033 i dobrze mi się czytał 2035 tak do tej lektury miałem spore oczekiwania. Trochę zawiodłem się na Outpost. Nie dlatego, że reprezentuje sobą niski poziom, albo jest książką złą. Po prostu miałem wygórowane oczekiwania spodziewając się stylu i majstersztyku. Ta okazała się jednak zwrotem o 180 stopni inną lekturą i całkiem w innym stylu, co nie czyni jej wcale kiepską literaturą wręcz przeciwnie. Jestem pełen podziwu dla odmiennego stylu jak i mocnego zakończenia. Pomimo wad i irytujących postaci ma swoje plusy. Na półce leży już druga część o jakże wdzięcznym tytule Outpost II i czeka niecierpliwie na swoją kolej.
Dodaj komentarz