- Ale Fryderyku – zaczął wysoki odziany w długie luźne szaty mężczyzna.
- Nie Fryderykuj mi tutaj mizerny sługo – warknął Barbarossa ze złością nie pozwalając dokończyć sternikowi. – Powinieneś korzyć się przede mną i prosić o przebaczenie! – prawie krzyczał perorując donośnie.
- Ale Fryderyku – ponownie zaczął sługa nieco pokorniejszym głosem. – Wszyscy wiemy, że potrzebujemy teraz większej ilości sługów, a nie ich stracać i rzucać na potępienie jak…
- Dosyć! – warknął rudobrody starzec o ostrych niecierpiących sprzeciwu rysach twarzy. – Doskonale wiem jaka jest sytuacja na Styksie, a w szczególności na jego dopływach Lete czy Acheront. Ot weźmy taki na jego zwężeniach zbieracie wręcz ciała i wrzucacie jak leci bez żadnych sądów, ale sługa swoje miejsce znać musi dlatego zostanie stracony!
Fryderyk Barbarossa chciał wyrzec coś jeszcze strofując nieubłaganie sternika lecz w tym momencie do rozległej komnaty wszedł ktoś nieproszony.
- A Ty tu czego?! – wykrzyknął z wściekłością rudobrody starzec w kierunku przybysza.
- Uniżony sługa waszej piekielnej mości pada do stup – wyrzekł wysoki dobrze zbudowany sternik strzepując wodę z szat i zamaszyście się kłaniając. Pociągnął w tym samym momencie na posadzkę postawnego mężczyznę odzianego w żupan i mokry kontusz tak mocno, że ten niemal upadł na ziemię.
- Nie widzisz, że jestem zajęty. – Nie dał się wybić z animuszu Barbaross, ale już spokojniejszym głosem zapytał – A to z tobą, to co za jeden?
- To jest wasza wysokość szlachcic Rzeczypospolitej Szlacheckiej pan Gaudenty Spycimir herbu Poraj – zakomenderował dostojnie sternik, a szlachcicowi choć przyparta do posadzki zrzedła mina, że przewodnik potrafi to wyrzec bezbłędnie. – Gdy podczas jednego z incydentów na Styksie w wąskim gardle…
- Oszczędź mi szczegółów waszmości i nie trać swojego cennego czasu opowiastkami o śmiertelnikach. – Przerwał z niecierpliwością – Gadaj czy się nadaje.
- Tak, nadaje się wasza mość – odparł już krótko Sternik podnosząc się z klęczek i pociągając za sobą towarzysza – Dowiódł tego.
- Dobrze więc, rozumiem że mam desygnować na twojego sługę i pomocnika w czynie nam wszystkim dobrze znanym – stwierdził bardziej niż zapytał jego piekielna wysokość Barbarossa.
- Dokładnie tak – skłonił się dworsko sterminik i począł się wolno wycofywać z rozległej pieczary.
- Zatwierdzony zatem jest w tej chwili, a teraz znikaj waść – zwrócił się bezpośrednio do Spycimira – Pamiętaj, że zło piekielnie cię spotka i najcięże kary za nieposłuszeństwo majordomusowi Fryderykowu Barbarosssie I prawej ręce przewoźnika piekieł Charunowi! – Mówiąc to wycelował swój długi kościsty palec zakończony postrzępionym pazurem wprost w Gaudentego. Ten zadrzał tylko taksując z ukosa nieco otyłą postać sędziwego Barbarossy.
Dodaj komentarz