Ze świata Tesalii – Styks 03

Ze świata Tesalii – Styks 03

Ze świata Tesalii – Styks 03

Nurt rzeki przyśpieszał żwawo, ochoczo rozbijając strumienie wody o większe skały. Jednocześnie miał się wrażenie jakby mgła na przeciwległych brzegach zrzedła ukazując niewidoczne dotąd kształty. Wytężając wzrok można było dostrzec czerń o konturach górskich zboczy, które natura szarpała z sobie tylko znanej osobistej nienawiści. Kształty zaczęły się poruszać tworząc postacie. Łodzią szarpnęło. Poraj odwrócił wzrok przytrzymując się niepewnie trumny. Własne oczy płatały mu figle. Mam zwyczajnie zwidy – uspokajał się. Nie wytrzymał i spojrzał jeszcze raz. Kontury czarnych postaci nie zniknęły, poruszały się tylko szybciej i były jakieś takie bardziej realne. Gaudenty poczuł nieodpartą chęć wciśnięcia sobie oboli w oczy.

Łodzią kołysało coraz bardziej.  Na brzegu wyrabiało się już takie rzeczy, że Spycimir przycisnął obole do oczodołów i wszedł do własną trumnę. Odsuwając obole z twarzy nerwową rozglądał się za wiekiem trumny aby ją zamknąć.  Zabici gwoździami w trumnach umarli zaczęli wrzeszczeć i jęczeć przeraźliwie. Sternik machał niewzruszony wiosłem rozchlapując spokojną, ciemną taflę wody. Wtem rzeka zwęziła się, a skały z obu brzegów przybliżyły się niebezpiecznie. Obole zadźwięczał o drewniane dno trumny. Inne łodzie podobne do tej którą płynął wyłoniły się z mgły. Niektóre uderzyły dniem o brzeg, a jeszcze inne zderzyły się ze sobą. Z ich pokładów zsuwały się trumny wprost w pieniącą się wodę. Jakiś jegomość z wąsami machał szablą, widocznie został z nią pochowany. Odarty dziad w łachmanach jak w worku po kartoflach rzucił się na niego przypłacając to krwawą szramą na pół twarzy. Obok niski krótko ścięty i siwy sternik z nieludzką siłą uderzał wiosłem w wieka trumien trzepiąc przy tym niemiłosiernie wychylające się głowy.

Z drugiej strony brzegu na suchy grunt wyszedł jakiś bosy osiłek w długiej czarnej szacie, rozglądał się gorączkowo. Za nim zeszła sporo niższa kobieta z poszarpanymi blond włosami. Trzymała w ręku coś na kształt bosaka. Wielkolud odwrócił się i stał przez chwile osłupiały. Po czym chwycił za ubranie kobiety w okolicach biustu i podniósł całą postać w górę. Drobna kobiecina machała przez chwilę nogami w powietrzu po czym upadła na skalistą ziemię wyciągając bosak z drgającego już ciała olbrzyma.

Spycimir odrzucił trzymane w rękach obole na dno trumny i wyszedł z niej ostrożnie. Spojrzał na przewoźnika. Ten miał kamienną minę nie zdradzającą cienia emocji. Wiosłował tylko miarowo manewrując zręcznie między innymi łodziami. Na nich działy się podobne rzeczy co na brzegach rzeki. Ta którą właśnie mijaliśmy bardziej przypominała tratwę z kilkucentymetrowymi burtami wzniesione zapewne bardziej dla bezpieczeństwa niż wygody. Tylna część tratwy pękła, a trumny z chlupotem wpadały do wody wzbudzając ją i kołysząc niebezpiecznie naszą łodzią. Na pokładzie siedział wyprostowany sternik o ostrych rysach twarzy, która krzywiła się w grymasie wściekłości.

  • Co tu się dzieje? – zapytałem zdziwiony słysząc własny głos.
  • A co tu widzisz głupcze?! – zakrzyknął sternik tratwy z wściekłością i odbił na lewo unikając zderzenia z ogromną zbliżającą się wprost na niego dłubanką jakby wyciętą toporami z jakiejś stuletniej sekwoi.

Mój sternik wiosłował miarowo niewzruszony. Tuż pod jego wiosłem pokazała się przerażona twarz o długich splątanych włosach. Drewniane pióro wiosła trzepnęło po splątanych włosach, a czerep pokrył się ciemną falą wody. Scena powtarzał się jeszcze kilkukrotnie, tylko twarze były za każdym razem inne. Zakryłem z przerażeniem twarz nie chcąc patrzeć na kilkoro szarpiących się ludzi gdy każde z nich zdając się kurczowo chwytało się siebie nawzajem chcąc uniknąć utopienia.

Skaliste brzegi zbliżył się do nas przytłaczają ogromem poszarpanych skał. Nagle ukazał się także kamienny sufit aby po chwili zniknąć we mgle. Jaskinia rozszerzyła się tak samo szybko ja zwężała, a brzegi zniknęły zasłonięte wstęgami blado zielonej mgły. Przez chwilę widziałem jeszcze wynurzające się z wąskiego gardła inne łodzie, a potem wszystko utonęło w dreszczach wilgotnej przesączonej zimnem mgle.

Awatar wydartastrona

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Łukasz Sieger

Twórca Tesalii, Wydartej Strony i wszystkiego co tutaj wykreuję.