Metro 2035 – Dmitry Glukhovsky

Metro 2035 – Dmitry Glukhovsky

Przed przeczytaniem, a w trakcie Metro 2034 czytałem recenzje, że 2035 jest lepsze. W mojej subiektywnej opinii to nieprawda. Zdecydowanie jest inna, może nawet słabsza, ale trzyma poziom i klimat serii, a nawet jest bardziej w duchu pierwszej części Metra 2033. Jeżeli ktoś jest głodny dalszych przygód Artema i nie do końca ma ochotę na nowych bohaterów to myślę, że śmiało może kontynuować 1 tom od razu czytając 3. Aczkolwiek będzie miał duży spoiler z kilkoma zdarzeniami.

Miejscami główny bohater zwyczajnie nie da się lubić i dziwią jego motywację w działaniu i wybory. Fabuła ciągnie się, że miejscami zastanawiałem się, ale po co to się dzieje? Czy nie można by tego wyciąć? Jaki to ma związek z głównym wątkiem. A może taki, żeby poczuć klimat Metra, realia i rzeczywistość hermetycznego świata po nuklearnej Moskwy. Postacie są całkiem wyraziści i indywidualnie zarówno te główne jak i poboczne. Natomiast ma się wrażenie porównywania z hermetycznym społeczeństwem współczesnej Rosji, światopoglądem mas i kreowaniem spostrzegania świata przez panujący tam od wieków system totalitarny, wszechobecną cenzurę i wynikającą z tego mentalność społeczeństwa. Wszystko to zaciska się niczym nieubłagalna pętla na szyi wojownika w słusznej sprawie kiedy cały świat dookoła jest przeciwko niemu. Wręcz ma go za wariata i wyklucza z swojej bytności. Może jest to coś, co czuje autor patrząc na swój kraj i mieszkający w nich ludzi, a może są to jego spojrzenie i doświadczenia przekute w wykreowanych bohaterów jaki i całego uniwersum? Może taki był zamysł autora? Gdzieś jednak wyczuwa się drugie dno albo wręcz chce się je poczuć.

Z innej strony droga przez mękę Artema i jego przyjaciół to motyw podróży, który jak dla mnie nie do końca uzasadniony. Mówi się jednak, że młodość rządzi się swoimi prawami, więc można przymrużyć oko na te małe niedociągnięcia poprzez spojrzenie na całą historię. A tak jest jest naprawdę solidnie zbudowana. Pomimo powtarzającego się nieco schematu pierwszej części, co nie przeszkadza jakoś mocno, zachowuje klimat całości post apokaliptycznego społeczeństwa Metra, paru oczywistych rozwiązań i zaskoczenia skrywanego pod koniec powieści. Ach ten motyw kulminacyjny pod koniec książki (coś co mnie elektryzuje). W dzisiejszych czasach można powiedzieć nie będę czytał rosyjskiej literatury. Znowu powiem, że to nie prawda, a czytaj i zobacz w sieci co własny naród sądzi o Glukhovskym.

Zakończenie nieco otwarte, ale całość satysfakcjonującą. Zdecydowanie polecam i już patrzę na książki z uniwersum Metra, a tych zostało wydane niemało nawet rodzimi pisarze wzięli się mocno do pracy.

Awatar wydartastrona

4 odpowiedzi do „Metro 2035 – Dmitry Glukhovsky”

  1. Awatar Google UltraFan:)

    Z szacunkiem i podziwem śledzę twego bloga, uważnie czytam wszystkie posty, to jest dobra i właściwa droga budować dydaktyczne mosty.

    1. Awatar wydartastrona

      Dziękuję za uznanie 🙂 i zachęcam do dalszej lektury.

  2. Awatar Google UltraFan:)

    Służysz społeczności blogowej, pięknie przy tym składasz frazy, przyjmij najszczersze wdzięczności moich wyrazy 🙂

Skomentuj Google UltraFan:) Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Łukasz Sieger

Twórca Tesalii, Wydartej Strony i wszystkiego co tutaj wykreuję.